Zapytaj jakąkolwiek matkę, czy czuje się winna, a nie zapyta cię „po co?”. Ona powie „tak”. Ponieważ ona, jak każda inna matka przed nią, czuje się winna z powodu wielu rzeczy. Czują się winne, że nie spędzają wystarczająco dużo czasu ze swoimi dziećmi, ponieważ są pracującymi matkami (co nie jest prawdą, ale o tym później). Matki pozostające w domu czują się winne, gdy chcą spędzić kilka godzin z dala od swoich dzieci. Bo co z ciebie za matka, jeśli chcesz trzymać się z daleka od swojego dziecka?
Odpowiedź brzmi: normalny.
Nie zrozum mnie źle. Kocham moją córkę na kawałki. Zgadzam się, że zalety bycia mamą są znaczące. Ale te korzyści mają drobny druk winy. Osobiście jestem taką mieszanką przypadkowego poczucia winy, że czasami zastanawiam się, jakim cudem nie leżę gdzieś w pozycji embrionalnej, cicho skomląc do siebie. Widzisz, moje serce pęka za każdym razem, gdy muszę wyjść do biura, kiedy moja mała dziewczynka jest w domu. „Nie odchodź” szlocha, „Narysujmy! Nigdy ze mną nie rysujesz. Nieważne, że są dni, kiedy wchodzę do domu po 12-godzinnym dniu pracy i godzinnym dojeździe do pracy i natychmiast opadam na podłogę, żeby bazgrać z nią motyle. „Zła mama, zła mama” wciąż krzyczy mój wewnętrzny głos, za każdym razem, gdy zamykam drzwi przed jej szlochem i wychodzę do pracy. Więc jestem naprawdę wdzięczna, kiedy wychodzi do szkoły, zanim ja muszę wyjść do pracy. Wdzięczny, a potem natychmiast winny. Bo co ze mnie za matka, skoro chcę, żeby moje dziecko chodziło do szkoły, żebym mogła spokojnie wyjść do pracy?
Odpowiedź znowu: normalna.
Ponieważ my, matki, czujemy się winne, że nie spędzamy wystarczająco dużo czasu z dziećmi, to bzdura. Według badań przeprowadzonych przez University of Maryland w 1965 roku matki spędzały 10,2 godziny tygodniowo głównie na opiece nad dziećmi. Ta liczba w 2000 roku wynosiła prawie 14,1 godziny tygodniowo. Daj spokój, możesz powiedzieć, co to jest 14 godzin tygodniowo? 2 godziny dziennie to za mało. Ach, ale skąd te 2 godziny dziennie? Obowiązki domowe? Twoja praca? Twój dojazd? Nie!
Te 2 godziny dziennie to czas, który poświęciłabyś sobie, gdybyś nie była matką. Czas, który spędziłbyś na oglądaniu filmu, oglądaniu programu telewizyjnego, manikiurzystce lub przytuleniu się z mężczyzną, którego kiedyś uważałeś za wystarczająco seksownego, by wyjść za mąż. Do diabła, może to po prostu wychodzić z tych ośmiu godzin snu, które są cienką linią między człowiekiem a zombie.
I poświęcasz te cenne godziny małej hybrydzie anioła i diabła, która nazywa cię mamusią. Więc OK jest czuć, że potrzebujesz przerwy. Na przykład wolisz poczytać książkę lub napić się kawy z przyjacielem, a nawet skupić się na projekcie w pracy, zamiast bawić się w „Kopciuszek-Kopciuszek” ze swoim maluchem. To normalne. Masz się dobrze. Twojemu dziecku będzie dobrze. Prawdopodobnie lepiej, w rzeczywistości, jeśli nie stresujesz się tym, ile czasu spędzasz z nim/nią. Wyluzuj, zrelaksuj się, odrzuć poczucie winy. (A jeśli wymyślisz, jak to zrobić na dłuższą metę, powiedz mi.)
Vedashree Khambete-Sharma jest autorką przezabawnego thrillera „Swear You Won't Tell?” i pracująca matka, która zwykle wariuje.